Podróże, które mi odradzano

wyjazdy ktore mi odradzano

Czasami wybierając się w podróż mam wątpliwości – jechać czy nie jechać? W takich chwilach zdarza mi się sięgnąć po radę znajomych (lub internet). Bywa też, że po prostu wspominam komuś o swoich planach – a on nie pytany wygłasza na ten temat swoją opinię – nie zawsze przychylną. Ponieważ opinie moich znajomych niejednokrotnie zupełnie rozminęły się z rzeczywistością i moimi doświadczeniami – dzis kilka słów o „Podróżach, które mi odradzano”

1. Macedonia

Kraj o którym nikt nie słyszał i o którym nikt nic nie wiedział (w 2006 roku) był najczęściej krytykowany jako kierunek moich wojaży (których odbyłam do tego kraju już… 8). Dodatkowo w 2001 roku mieli tam mały konflikt zbrojny z zamieszkującymi Macedonię Albańczykami. Poza tym – last but not least – nie miał dostępu do morza co absolutnie dyskwalifikowało go jako cel podróży.

Po tylu latach mogę powiedzieć, że był to absolutny strzał w dziesiątkę. Macedonia jest pięknym krajem, a jego mieszkańcy potrafią być fantastyczni – ciepli, pomocni i bezinteresowanie przyjacielscy. A ten nieszczęsny brak dostępu do morza rekompensuje piękne i cudownie błękitne jezioro Ochrydzkie.

2. Bratysława

Jeden z bardziej spontanicznych wyjazdów. Kolega z pracy usłyszawszy, że jadę do Bratysławy, po prostu mnie wyśmiał – bo to „najnudniejsze miejsce na ziemi”. Mylił się podwójnie – po pierwsze znam nudniejsze miejsca, a po drugie – Bratysława jest naprawdę ciekawym miastem, które ma sporo do zaoferowania (w sam raz na dwudniowy trip). Poza tym – miałam to szczęście, że zwiedzałam je w towarzystwie mojego przyjaciela, i dzięki niemu ten wyjazd był jeszcze lepszy bo włócząc się uliczkami Bratysławy mieliśmy okazję nadrobić zaległości.

3. Japonia

„Drogo!”, „Promieniowanie!” (tego samego roku Japonię dotknęło tsunami i problemu z elektrownią w Fukushimie) „11 h samolotem????”

Do dziś uważam, że to był jeden z najlepszych wyjazdów jakie zaliczyłam w życiu. Fakt – było drogo. Przy moim śmiesznie małym budżecie nie było mnie stać na jedzenie w knajpach dlatego radziłam sobie kupując ryżowe kulki w wodorstach z „wkładką” w sklepach Seven Eleven. Mimo to warto było tego doświadczyć, a szczególnie tej oszałamiającej inności – wszystko było ciekawe i na swój sposób fascynujące. Architektura, otaczający ludzie, krajobrazy. Wszystko. Wciąż chodzi mi po głowie by znów tam wrócić.

4. Gruzja

Kolejny kraj z konfliktowym zapleczem. Z jednej strony Gruzja, już kiedy jechałam tam na roczne stypendium, cieszyła się dosyć pozytywną opinią wśród ludzi w Polsce. Mili, gościnni ludzie którzy kochają Polskę i Polaków. Jednak z drugiej – tuż przed moim wyjazdem zaczęło się tam robić naprawdę „gorąco“ (to był czas tuż przed wyborami w 2012 roku). Dodatkowo w tym samym czasie było głośno o dziewczynie, która zginęła w dziwnych okolicznościach gdzieś w górach. Krótko powiedziawszy – atmosfera była mocno niesprzyjająca.

W takim wypadku jak ten nie ma prostych odpowiedzi. Ja podjęłam ryzyko i pojechałam. Na początku mieszkałam tuż obok Placu Wolności, na którym zbierała się opozycja, a zatem byłam praktycznie w samym centrum wydarzeń. I co? I nic. Na miejscu okazało się, że atmosfera w mieście nie była aż tak gorąca jak pokazywały to media. Oczywiście wszystko mogło potoczyć się inaczej – dlatego tym bardziej cieszyłam się, że tak się nie stało.

Żadnego z tych wyjazdów nie żałuję

Podsumowując – żadnego z tych wyjazdów nigdy nie żałowałuję. Możliwe, że wyjazd do Bratysławy nie byłby dla mnie taką frajdą gdyby nie towarzystwo w jakim się tam wybrałam. Może Macedonia nie zachwyciłaby mnie tak bardzo, gdybym nie znała języka, który pozwalał mi na komunikację z mieszkańcami tego urokliwego kraju. Sytuacja w Gruzji też mogła potoczyć się zupełnie inaczej.

Czy opinia innych ludzi ma znaczenie?

Jeśli jednak chcecie gdzieś jechać, to czasem warto przymknąć oko na opinię innych osób? Jest wiele czynników które mogą negatywnie wpłynąć na naszą ocenę danego miejsca – ludzie z którymi tam jedziemy, słaba pogoda, hotel (czy w ogóle miejsce gdzie śpimy), ceny. Czasem wystarczy, że komuś przytrafi się coś niemiłego (np. kradzież dokumentów), i już traci całą sympatię dla danego miejsca. Dlatego warto zawsze sprawdzić kilka opinii zanim podejmiemy ostatecznie decyzję. Poza tym – pozytywne nastawienie do wyjazdu naprawdę potrafi zdziałać cuda, i wtedy nawet wycieczka do Kolonii Brzeźce (nawet nie pytajcie) może okazać się super wyjazdem z masą fantastycznych wspomnień.

A wy? Czy planując podróż pytacie o opinię znajomych? Jak bardzo sugerujecie się ich zdaniem? Czy bylibyście w stanie zrezygnować z pomysłu na wyjazd tylko dlatego że odradzili Go Wam znajomi?
Dajcie znać w komentarzu

A tymczasem, do zobaczenia na Insta

 
Pozdrawiam
Ola Foryś |@wild.rocks

 

podroze do miejsc ktore mi odradzano