Ilekroć musisz zrobić wysyłkę newslettera (przecież po to zbierasz adresy żeby wysyłać newsletter, prawda?) czujesz, jak coś Cię ściska.
Męczysz się z tym zadaniem, uwiera Cię, aż w końcu odkładasz je na później.
W tym tygodniu znowu nie wysłałaś newslettera.
Nawet nie wiesz, jak świetnie Cię rozumiem. Pamiętaj – nie lubię marnować czasu. Mam go bardzo mało, dlatego wykorzystuję go przede wszystkim na rzeczy które mają jakiś sens i zostaną ze mną na dłużej: teksty, zdjęcia.. nawet social media zostają ze mną na dłużej niż wysyłka newslettera.
Czy Ciebie też stresuje wysyłanie newslettera?
Piszesz tekst – gimnastykujesz się nad nim, obrabiasz, poprawiasz.
Testujesz, formatujesz, zmieniasz kolory buttonów, linki… Wszystko musi być idealnie, bo po tym jak naciśniesz przycisk “wyślij” nie będzie już czasu na poprawki.
No właśnie – ten straszny przycisk “wyślij”. Za każdym razem gdy mam go wcisnąć serce bije mi szybciej.
Co jeśli zrobię idiotyczną literówkę?
Co jeśli źle podlinkowałam?
Co jeśli zrobię jakiś inny głupi błąd o którym teraz nawet nie pomyślałam, ale odkryję go po wszystkim?
Jedna wiadomość a tyle emocji
Jeśli wysyłacie maile do swoich czytelników to napewno znacie emocje które wiążą się z wysyłką newslettera.
Jedna wiadomość a tyle emocji.
Jedna wiadomość a tyle pracy.
Jedna wiadomość której przecież nie wyślę drugi raz…. stop! Naprawdę nie wyślę?
Słyszałaś o autoresponderach? Długo kojarzyły mi się tylko z wiadomością, którą ustawiam w skrzynce gdy wyjeżdżam na urlop. Mam jednak dobrą wiadomość – autorespondery potrafią o wiele więcej. Sekwencje autoresponderów mogą nam – blogerom – pomóc zaoszczędzić mnóstwo czasu!
Lecimy z tematem!
Poznaj Marysię
Opowiem Ci teraz dwie historie. Bardzo podobne, a jednak bardzo różne. Spróbuj wyłapać różnice między nimi.
historia 1
Marysia serfuje sobie beztrosko w Internecie. Traf (albo google) chce, że wchodzi na Twojego bloga. Zachęcona darmowymi plannerami do pobrania, zapisuje się na Twój newsletter. Pobiera darmowe materiały.
Podoba jej się też Twój blog – czuje, że to może być miejsce dla niej. Zobacz – polubiła nawet Twój fanpage!
Życie toczy się dalej. Mija tydzień. Mija drugi tydzień. Niestety – Ty masz kryzys twórczy, więc nie wysyłasz w tym miesiącu newslettera. Z kolei Facebook też ma permanentny kryzys i nie wyświetla Twoich postów Marysi.
Po miesiącu Marysia dostaje maila od Ciebie, ale kompletnie nie kojarzy już Twojego miejsca w sieci. Mail ląduje w koszu.
historia 2
Marysia serfuje sobie beztrosko po Internecie. Przypadek chce że trafia na Twojego bloga. Podobają jej się darmowe materiały które udostępniasz na Twoim blogu, więc zapisuje się na newsletter.
Wraz z pierwszą wiadomością pobiera darmowe materiały. Za dwa dni dostaje kolejną wiadomość od Ciebie – tym razem do jednego z Twoich starszych tekstów. Za cztery dni kolejny – wysyłasz kolejną wiadomość, opowiadasz jej trochę o sobie, zapraszasz do dołączenia do Twojej grupy na FB. Po czterech dniach dostaje kolejna wiadomość, i kolejną…
Jeśli ktoś spyta ją za miesiąc skąd ma te darmowe materiały powie, że od Ciebie.
Znalazłaś różnice?
W pierwszej historii kontakt między Tobą a Marysią zupełnie się urywa do czasu gdy dostanie Twój kolejny newsletter. W drugiej historii Marysia jest z Tobą w stałym kontakcie – bo otrzymuje od Ciebie co jakiś czas kolejną wiadomość.
Chyba nie masz wątpliwości, która sytuacja jest lepsza zarówno dla Ciebie jak i dla Marysi?
Co daje automatyzacja?
Dla Marysi sprawa jest prosta. Zapisała się na Twój newsletter – wypadałoby zatem raz na jakiś czas się do niej odezwać, prawda?
A dla Ciebie? Jakie korzyści przynosi Ci takie podejście?
Zadbasz o to, aby nowy czytelnik bloga zapoznał się z Twoimi starszymi tekstami, które wciąż nie straciły na aktualności, i upieczesz nie jedną, nie dwie, a aż trzy pieczenie na jednym ogniu:
recykling treści + budowanie świadomości twojego bloga + dodatkowy ruch na blogu
Brzmi #DzikoDobrze, prawda?
Jak to działa- automatyzacja w email marektingu?
Automatyzacja brzmi bardzo trudno i technicznie – a w praktyce jest bardzo prosta:
- Stwórz sekwencję maili, które ma otrzymać czytelnik, który zapisze się na Twój newsletter.
- W tym celu napisz nowe wiadomości, albo wykorzystaj treść stare (odpowiednio je wcześniej redagując – nie napiszesz przecież o artykule sprzed roku “właśnie opublikowałam na blogu nowy wpis”).
- Między kolejnymi wiadomościami ustaw min. 3 dniowy odstęp czasowy (tak aby nie zamęczyć czytelnika nadmierną obecnością w jego skrzynce – wszyscy lubimy gości, ale bez przesady)
Simple as that
Jeśli chcesz zacząć stosować automatyzację email marketingu wypróbuj np. Mailer Lite (sama z niego korzystam, a uprzedzając Twoje ewentualne pytania – w Mail Chimp opcja automatyzacji jest dostępna dopiero w płatnym planie – w przeciwieństwie do Mailer Lite, gdzie usługa ta jest dostępna również w darmowym planie, który obejmuje 1000 subskrybentów).
Skorzystaj z tego linka, a otrzymasz 78 zł do wykorzystania w płatnym planie (starczy na dwa kolejne miesiące za darmo jak przejdziesz już na płatny plan):
Daj znać w komentarzach, czy chciałabyś abym przygotowała szczegółowy instruktaż “krok po kroku” jak wdrożyć taką automatyzację na swoim blogu.
A tymczasem, do zobaczenia na Insta

Ola Foryś |@wild.rocks